11 kwietnia 2020

Wielkanoc 2020

 Inna niż wszystkie moje poprzednie,
nietypowa,
wyjątkowo ciepła i słoneczna,
ale pełna lęku i niepokoju,
nadchodzi, jest tuż, tuż.


Wszystkim zdrowym i chorym,
wszystkim tęskniącym i tym, za którymi tęsknimy,
tym, którzy czują się samotni (nawet będąc razem),
oczekującym na lepszy czas
życzę zdrowych i spokojnych świąt Wielkiej Nocy.



W tym roku nie przygotowałam ani jednej kartki świątecznej,
ani jednej nie wysłałam.
Dekoracje świąteczne mam ubiegłoroczne i starsze.


Dom przystroiłam, to co zwykle upiekłam, to co zwykle ugotowałam.

Tą Wielkanoc przeżywam inaczej,
bo zdecydowanie bardziej duchowo.

Doceniłam to co mam, a przede wszystkim kogo mam, co zdobyłam i co wypracowałam.
Miałam czas na poukładanie myśli i różnych spraw, na które wciąż nie miałam czasu.
Ale to chyba  jak większość z nas. 

Pozdrawiam Was w tę wyjątkową Wielkanoc,
trzymajcie się ciepło i zdrowo:))
Alina



7 kwietnia 2020

Workoplecak

Co to takiego?
Kiedyś nad tym się mocno zastanawiałam.
Jak już rozpracowałam temat, to przyszło myślenie po co mi to?
Pierwszy workoplecak uszyłam szyjąc torby, jak zabrakło mi materiału na uszy.
Stwierdziłam, a co tam, uszyję, może komuś się przyda.
Przeleżał w szafie jakiś czas
i teraz przy dokładniejszych porządkach wpadł mi w ręce 
i zrodził się pomysł:
uszyję workoplecaki dla onkodzieciaków,
i dla moich wnuczek.
I tak zaczęło się szycie i powiem szczerze, jeszcze się nie skończyło.
Zacznę od upominków babci dla Poli i Julii.
Pierwszy otrzyma Pola, lat 3 i pół.



Poznajecie tego jeżyka?
To niespodzianka od Lidzi-Czarnej Damy. 
Pisałam o tym w poprzednim poście.


Ten workoplecak ma wielkość 30cm x 35 cm.
Myślę, że wielkość dobra dla małej przedszkolanki.

Drugi uszyłam dla Julii, wiek 7 i pól miesiąca.
Ktoś pomyśli, że zwariowałam.
Uważam, że nie, tylko uznałam, iż wychowawczo będzie dobrze,
by z okazji świąt obie wnusie otrzymały podobny upominek.
A ponieważ odnalazłam innego haftowanego  jeżyka
wykorzystałam go także do workoplecaka.




Ten plecaczek jest nieco mniejszy, ale i dziewusia mniejsza.

Na początku posta napisałam, że uszyję workoplecaki dla onkodzieciaków.
Akcja już jest znana na blogach, więc i ja dorzucę coś od siebie.
Na razie workoplecaczki w takim wydaniu;



Uszyłam już siedem, ale mam problem z kupnem  sznurków, 
toteż gotowy jest na ten moment jeden.
Może internet mi pomoże i zdążę na czas.


Bez sznurków mam także workoplecak z zajączkiem.


Do zdjęcia przewiązałam wstążką, tak tymczasowo.

Pokażę na koniec mój pierwowzór workoplecaka. 
Jest zdecydowanie większy, z grubszymi sznurkami.


Może będzie dobry dla jakiejś nastolatki.

Moi mili, ja w tym roku nieco inaczej przygotowuję się do świąt.
Siedzę w domu, trochę porządkuję mieszkanie i rękodzielnicze zasoby.
W pracy wykorzystuję to co mam, niczego nie kupuję.
Nie spotykam się z nikim, więc drobnych nawet upominków nie szykuję.
Myślę, że wkrótce sytuacja się zmieni i zmieni się moje podejście.

A do wystroju mieszkania wykorzystam dekoracje ubiegłoroczne.
Ale o tym w kolejnym poście.

Przesyłam wszystkim serdeczne pozdrowienia i uściski,
Alina




4 kwietnia 2020

No musiałam...

samodzielnie wyrzucić śmieci.
Wiem, że to żaden wyczyn, ale w dzisiejszej sytuacji
to jedynie słuszna możliwość wyjścia z domu na przysłowiowe 5 minut
bez spotykania innych osób.
Musiałam, no musiałam spojrzeć na słońce i poruszać nogami.
I udało się😊; śmieci segregowane wyrzucone, 
obiegłam blok wokół,
a przy okazji pstryknęłam zdjęcia mojemu króliczkowi.
Tempo działań miałam błyskawiczne.


Króliczka zrobiłam w wersji mini dla młodszej wnusi.
 Juleczka ćwiczy chwytanie i przekładanie z rączki do rączki, bo ma już ósmy miesiąc.
Uwielbia też tarmosić włosy lalek, myślę więc, 
że te uszka sprawdzą się przy jej początkowych zabawach.


Królisia zrobiłam z włóczki YarnArt w kolorze leciutkiego różu.
Ten róż jest tak delikatny, że tylko można go dostrzec gołym okiem.


Wysokość tego bawidełka to 17 cm.

Z tego dzisiejszego spaceru miałam dodatkową korzyść.
Dostrzegłam, że obok śmietnikowej altany rosną fiołki.
Nigdy wcześniej nie widziałam tam, tych wiosennych kwiatów, 
choć mieszkam tu osiemnasty rok i śmieci wyrzucam regularnie.
Ot, taka niespodzianka.


Kiedyś wynoszenie śmieci nie sprawiło mi tyle radości. 😉😂
A wszystko dzięki kwarantannie.

Dzisiaj jeszcze chciałam pochwalić się niespodzianką od Lidzi,
którą otrzymałam z okazji urodzin jej bloga.

Zdjęcie całego upominku nie nadaje się do pokazania, więc przedstawiam po kolei;
przydaśki i czekolada,


haftowany jeżyk i misiowy magnesik,


wielkanocne przydasie, a w nich fotelik na jajko
(wydmuszkę dołożyłam do zdjęcia)


Poniżej, fotelik jajkowy z bliska przedstawiam:



Na koniec zostawiłam maleńki majstersztyk Lidzi.
Jest to maciupki igielnik w łupinie orzecha.
Urocza praca, perfekcyjnie zrobiona.

(Serwetka od Janeczki, bardzo pasowała mi do zdjęcia)


Nie mogę wyjść z podziwu nad kreatywnością blogowej Czarnej Damy.
Wciąż mnie zaskakuje swoimi pracami, myślę, że innych też.


Lidziu, bardzo Ci dziękuję za te wspaniałości!
Cieszę się, że mogłam poznać Cię w tym blogowym światku,
a ponadto być posiadaczką Twoich wytworów. 🤗😍

W kolejnym poście pokażę jak wykorzystałam haftowanego jeżyka.

A teraz dziękuję wszystkim za odwiedziny, komentarze,
i do zaś Kochani,
uściski przesyłam,
Alina