31 stycznia 2016

Anturium

Witajcie,
dzisiejszego popołudnia postanowiłam ekspresowo coś ufilcować techniką na mokro. 
A że na blogu u Agatki jest kolejne kwiatowe wyzwanie zdecydowałam się na nie zgłosić swoją pracę.
Mój kwiat jest duży - 45 cm i będzie stał w wazonie, 
ale że robiony tradycyjnie w ostatniej chwili, suszy się w pozycji leżącej.



Zgłaszam go więc na kwiatowe wyzwanie i spieszę dokonać dalszych "formalności".



Pozdrawiam serdecznie i udanego tygodnia wszystkim życzę:))

30 stycznia 2016

Karteczkuję

Zapisałam się na zabawę karteczkową u Uli K. która ma polegać na przygotowaniu jednej kartki bożonarodzeniowej każdego miesiąca przez cały rok 2016. 
W każdym miesiącu Ula ma podawać jeden motyw, który musi znaleźć się na kartce. 
W styczniu jest to czerwony
Nie jest to dużo jak widać, a może zmobilizuję się na systematyczną naukę robienia kartek.
Taką karteczkę zrobiłam w tym miesiącu:


Wykorzystałam elementy podarowane przez Bogusię oraz stempelek znaleziony dawno temu w sieci.
Należał do tych darmowych, więc go skopiowałam, ale nie zapisałam źródła.
Może ktoś mi podpowie?  będę wdzięczna.
Jak już zrobiłam ową karteczkę, to zaczęłam się zastanawiać czy nie lepiej by było, 
gdyby kolor zielony był bezpośrednio pod czerwonym. 
Jakie jest Wasze zdanie? Proszę o odpowiedź jako dobra lekcja do mojego kartkowania.

Witam nowe obserwatorki mojego bloga, dziękuję za wspaniałe komentarze w poście biało-szary.
Jutro będę nadrabiać zaległości na Waszych blogach.

Pozdrawiam z zapachem wiosny:))

27 stycznia 2016

Rozwiązanie zagadki

Witajcie,
śpieszę zawiadomić, że ktoś mi skradł jedną dobę. Nie wiem jak to się stało, czy to możliwe, ale według mnie dziś jest wtorek 26 stycznia, ale komputer pokazuje, a potem kalendarz potwierdza mój błąd. Niestety dziś środa 27 stycznia. Jestem więc spóźniona z odpowiedzią na moją zagadkę. Zagadka okazała się prosta, ale najpierw coś opowiem. Będąc na "proszonym obiedzie" u dzieci miałam możliwość zaobserwować coś niesamowitego. Przynajmniej dla mnie. W wielkim akwarium żyje sobie żółw mojego kochanego Zięciunia - Franek. Ponieważ jest on osobnikiem wodno-lądowym jego domek wygląda tak:


Po lewej stronie jest część typowo akwariowa ze 100 litrami wody. 
Z części tej wychodzą niby schodki po których żółwik gramoli się do części prawej, 
gdzie na odpowiednich kamieniach wyleguje się i wygrzewa pod dwiema lampami. 
Wszystko oczywiste; Franek ma tak jak lubi.
Ale, ale reszta co ujrzałam, to mnie ogromnie zaskoczyło.
W pewnym momencie naszego rodzinnego spotkania Franek zrobił mnóstwo hałasu 
wyłażąc po schodkach i osiadł na swojej gorącej wyspie.
Po chwili ciszy, kotka Florka wyskoczyła bezszelestnie jak to koty potrafią na szybę zabezpieczającą akwarium i z wielką gracją przytulając się do bocznej szyby umościła się obok Franka.
(Tym widokiem byłam tak zaskoczona, że nie pomyślałam od razu by to uwiecznić aparatem.)
Przyznam, że się trochę przestraszyłam, że żółwik najzwyczajniej odgryzie jej  łapkę.
A tu ogromne zaskoczenie; żółw spojrzał na kotkę, wyciągnął lewą tylną nogę i zamknął oczy.



To się nazywa wyrozumiałość i akceptacja. 
A co tam, niech się kocisko wygrzeje skoro ludziska i tak kupę kasy płacą za ogrzewanie żółwiego domku.
Kocina poprzeciągała się i ani odrobinkę nie dotknęła gospodarza.
Może oni już w wielkiej przyjaźni żyją???


A tu oba zwierzaki wpatrzone w mój aparat;


I co Wy na to? Mnie ta sytuacja bardzo zaskoczyła.

Na koniec najważniejsza sprawa: 
kto napisał najtrafniejszy i najciekawszy komentarz do mojej zagadki?
W rodzinnym głosowaniu wybrano - CzarnyKot(CzeKo).
Proszę o mailowy kontakt celem uzgodnienia nagrody.

Bardzo długi post mi się zrobił - jak to się stało nie wiem, 
bo ja lubię rozwiązywać zadania, a nie pisać wypracowania.

A na koniec mam jeszcze dla Was kwiatki-broszki. Śnieg stopniał, przywołuję więc nimi wiosnę.


Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:))

Dzięki przemiłym komentarzom z ostatnich postów wiem, że warto rękodzielić.
Do kolejnego napisania:))

25 stycznia 2016

Biało-szary

Witajcie,
tak jak napisałam w ostatnim poście nie doczytałam dokładnie zasad w styczniowym wyzwaniu kolorystycznym u Danutki i przygotowałam pracę nieregulaminową czyli całą białą. A miała być biało-szara albo biało-beżowa. Mimo mojego niedopatrzenia cieszę się, że kołnierzyk się spodobał.
Nie pozostało mi nic innego, jak przygotować coś nowego. Tym cosiem jest lniany biało-szary koszyczek, w którym będę trzymać najbardziej podręczne kordonki i rozpoczęte robótki.
A tak on wygląda:



Ma on słuszne rozmiary 28 cm długości,  20 szerokości i wysokość 12 cm.


Jak widać sporo się w nim mieści.
I kolory ma zgodne z regulaminem Danutki.
Zgłaszam go więc na owo wyzwanie i czekam na akceptację organizatorki.


A co do moich preferencji koloru białego
to białe bluzki koszulowe-jak najbardziej (z kolorowymi dodatkami koniecznie), obrusy, serwetki itp.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie zostawiane komentarze:))

23 stycznia 2016

Biały

Witajcie cieplutko ze śniegiem i mrozikiem za oknami.
Kolor biały króluje w styczniu w kolejnym wyzwaniu u Danutki.
Jakoś długo nie mogłam się zdecydować na rodzaj pracy na to wyzwanie.
Chciałam zrobić coś choć troszkę innego niż zazwyczaj. 
I wymyśliłam sobie kołnierzyk z białego filcu ozdobiony białymi,
połyskującymi jak świeży śnieg koralikami.
Dobrze prezentuje się on z kolorowymi ubraniami-moim skromnym zdaniem oczywiście. 
Oto on na  zdjęciu zrobionym w dziennym świetle 


i na zdjęciach zrobionych wieczorem przy oświetleniu sztucznym.



Tak jak wspomniałam wcześniej moją dekorację zamierzałam zgłosić na wyzwanie Danutkowe.
Jednak doczytałam przed chwilą, że prace nie mogą być całe białe, 
a więc muszę jeszcze pogłówkować i zrobić coś innego.

Pozdrawiam, do kolejnego napisania:))

21 stycznia 2016

Babuszki w moim wydaniu

Witajcie zimowo i świątecznie,
dziś jak wszystkim wiadomo Dzień Babci. Na blogach mnóstwo karteczek, prezencików zmyślnych. 
Ja od lat nie mam już Babć i nawet Rodziców, 
dlatego postanowiłam zrobić coś w babciowym stylu dla siebie.
W bardzo dawnym zamyśle były to woreczki do szafy pachnące lawendą. 
Dziś jednak udoskonaliłam woreczkowy pomysł i powstały trzy pachnące babuszki.
Można je zawiesić na wieszaku z ubraniem albo gdzie kto woli.






Pozwolicie, że dziś pokażę jak one powstawały. 
Może kogoś zainteresują i zrobi sobie jeszcze ciekawsze.

Najpierw przygotowałam kolorową tkaninę bawełnianą oraz kremową cienką dresówkę. 
Z dresówki wycięłam kółka o średnicy 12 cm.


Z kolorowej tkaniny wycięłam po dwa kółka w każdej wersji kolorystycznej o średnicy 20 cm. 
Dwa jednakowe kółka zszyłam na lewej stronie, zostawiając mały otwór.
Przewróciłam na prawą stronę


a później przestębnowałam z brzegu.
Z tych kolorowych dwustronnych kółek w dalszej kolejności przygotowałam ubranko dla babuszki.

Z kremowej dresówki powstały głowy. Każde kółeczko przefastrygowałam dookoła.



Najpierw lekko zmarszczyłam i włożyłam do środka poduszkowe silikonowe wypełnienie.


Ściągnęłam mocno i zawiązałam na supeł.


Z przodu głowa wyglądała tak:


Dalszy etap powstawania babuszki to wyszycie ciemną włóczką włosów.


Z kolei przyszyłam po dwa ciemne cekiny jako oczka, wyszyłam muliną buźki i domalowałam rumieńce.
Tych etapów nie fotografowałam uznając za wiadome.

Następnie przygotowałam babuszkom kremowe koszulki, które wystają z kolorowego ubranka.
Koszulki wykroiłam podwójnie. 
Mają one długość (wysokość)11 cm, ich dół to ćwiartka kolorowego koła przy znacznie szerszej górze.



 Do jednej części koszulki u samej góry doszyłam rzep (1 część). Następnie obie koszulkowe części zeszyłam razem, przewróciłam na prawą stronę i przestębnowałam.
Drugą część rzepa przyszyłam powyżej środka kolorowego kółka.


Dzięki temu działaniu koszulkę da się zaczepić na rzepie i w dowolnym momencie odczepić.
A czemu to ma służyć? Do środka tej koszulki można włożyć coś pachnącego. 
Ja nasypałam sobie lawendy i moje babuszki pachną lawendą.


W dowolnym momencie zapach można wymienić, uzupełnić.

Mając przygotowane kolorowe kółko z koszulką jak na zdjęciu poniżej


nad koszulką  ułożyłam głowę babuszki. 
Od góry przyszyłam ubranko "do głowy", poprzez policzki doszyłam aż do brody.



Pod brodą zszyłam ubranko tak by się nie rozchodziło.


Dalej doszyłam dekoracyjną kokardkę.


Na koniec z tyłu głowy doszyłam tasiemkę, doczepiłam metalowe kółeczko by móc zawiesić babuszkę.


Ot i wszystko. Prościzna, ale zajęła mi bardzo dużo czasu.

Jeśli ktoś zainteresowany, a czegoś nie dopowiedziałam precyzyjnie, proszę pytać.

Pozdrawiam Was i dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:))

20 stycznia 2016

Szyję, szydełkuję

naprawiam i tak mi czas upływa błyskawicznie. 
Zrobiłam sobie ostatnio serwetkę w miętowym kolorze. 
Wzór wybrałam z gazetki "Sabrina Robótki extra"zeszyt 4/2008. 
Środek serwetki wyszedł normalnie równiutko, natomiast brzeg niestety pofalowany. 
Sprułam, poprawiłam, wykończyłam białym mechatym kordonkiem, usztywniłam i znowu klops. 
Dalej brzeg pofalowany, nie da się naciągnąć, wyprostować. 
Macie na to jakąś radę? Oprócz odstawienia do lamusa oczywiście.



A tak wygląda na ciemnym tle, gdzie szczególnie widać brzegowe nierówności.


Ale żeby nie było tylko negatywnie, tak przystroiłam okno nową lawendową zasłoną.


I kanapa tez została przyozdobiona nowymi poduszkami


A na storczyka spójrzcie z bliska bo prezentuje się naprawdę okazale.


Pozdrawiam serdecznie, dobrej nocki:))


18 stycznia 2016

Uszyłam sobie

Witam Was cieplutko w ten prawdziwie zimowy wieczór.
Zimowy, bo u mnie i troszkę śniegu i temperatura poniżej zera. Dawno nie pokazywałam moich szyciowych poczynań, bo to albo obrus albo pościel albo spódnice szyłam. Coś, czym nie bardzo jest się jak pochwalić. Wszystko to było dla mnie takie proste i oczywiste. A dziś pokazuję podkładeczki na stół, dzięki którym nakrycie stołu będzie bardziej dekoracyjne i radosne.




Jak widać fotograf ze mnie marny, 
piszę o dekoracyjnym nakryciu stołu, czego właściwie na zdjęciach nie widać.
Może uda mi się jutro w świetle dziennym te zdjęcia poprawić. 

Pozwólcie, że jeszcze coś Wam polecę, a szczególnie tym, co dużo czytają.
Skończyłam czytać i rozmyślać nad książką białoruskiej pisarki, 
dokumentalistki wydarzeń w Czarnobylu -Swietłany Aleksijewicz.
Autorka była wielokrotnie nagradzana za granicą, a w 2015 roku uhonorowana nagrodą Nobla.
Książkę czytałam powoli, z rozwagą i przemyśleniami.
Daleka jestem od reklam, ale polecam ja gorąco.


Pozdrawiam wszystkich, dziękuję za odwiedziny i zostawiane komentarze:))