Witam się dziś z Wami bardzo ciepło przy zimnej deszczowej aurze.
Wiosna zawitała chyba już wszędzie, ale jak to w kwietniu pogoda bardzo zmienna.
Raz ciepło i piękne słońce, raz zimno, wietrznie i wilgotno.
Muchy niestety już się obudziły i... wiecie co ja o nich myślę:)
pierwsze dżdżownice pełzają po mokrych chodnikach,
a pszczoły jeszcze w ulach.
Ale nie u mnie 😊😊😊
Moje pszczółki odpoczywają po zimie i rozmyślają o wzmożonej pracy.
Tak z przymrużeniem oka, będąc w dobrym humorze
uszydełkowałam dwa owady pszczołopodobne.
W trakcie pracy okazało się, że to nie takie proste przygotować owada na szydełku.
Podobno największe pszczoły osiągają wielkość do 18 mm,
a mnie z trudem udało się zrobić 35 milimetrowe.
Jednak uwierzcie na słowo, nie dam rady zrobić mniejszych, takich rzeczywistych.
Moje pszczółki powstały za sprawą wyzwania na blogu szuflady:
gdzie obowiązuje hasło: "Mini, mini, tyci, tyci".
Niestety chyba nie mogę ich zgłosić, 👎
gdyż praca na to wyzwanie musi być "zdecydowanie mniejszych rozmiarów
niż standardowo przyjęte".
A to pech:((
No cóż, pogłówkuję i może coś uda mi się stworzyć w wersji mini.
A teraz pozdrawiam serdecznie w piąteczek i biegnę do domowych obowiązków,🏃♀️👩🍳
Alina
PS Po kilku komentarzach by spróbować zgłosić pszczółki na wyzwanie, zdecydowałam tak zrobić.
No to zobaczymy co Organizatorki wyzwania orzekną 🤔
A poza tym, to gorąco Wam dziękuję,
że mnie wspieracie i obdarzacie zawsze ciepłym słowem.
😘 😘 😘