Chustecznik sobie zmajstrowałam po długim okresie pociągania nosem.
Taki zimowy, wręcz mroźny.
A dlaczego mroźny?
Na początku stycznia na jakimś blogu zobaczyłam super zabawę.
Oczywiście szybko o niej zapomniałam,
aż dziś planując ostatniego styczniowego posta, olśniło mnie.
Jednak zacznę od chustecznika;
Pomimo, że zdjęcia robione po zmroku, to myślę, że nie ma wątpliwości,
że chustecznik wyszedł mi mroźny.
Dół chustecznika pobejcowałam w kolorze szaroniebieskim,
przetarłam mocno rozrzedzoną białą farbą akrylową,
domalowałam suchym okrągłym pędzlem śnieżny puch lecący z nieba,
dołożyłam śnieżynki z dziurkacza i polakierowałam kilka razy.
Górną część pomalowałam białą farbą akrylową,
przykleiłam serwetkę metodą "na żelazko",
wylakierowałam,
a po wyschnięciu dołożyłam na zaspy wokół pingwinków śniegowej pasty strukturalnej.
Ot i cała moja twórczość😉
Na koniec chciałabym wyjaśnić;
Renia prowadząca bloga to co lubię, ogłosiła zabawę
W każdym miesiącu będzie nowy temat; w styczniu dominuje "MRÓZ".
Pomyślałam, że zabawa dla mnie; dowolna technika, można dołączyć w każdym momencie,
więc w ostatniej chwili przedstawiam "mroźny" chustecznik.
I co Wy na moją interpretację tematu?
Pozdrawiam serdecznie, do miłego zobaczenia😊
Alina