18 września 2015

Królik Marchewa

Nie wiem dlaczego go tak nazwałam, ale Marchewa i już.
Po wyszydełkowaniu kilku dyń powiedziałam stop dyniom i co teraz,  kiedy zostało sporo pomarańczowego kordonka. Zdecydowałam się spróbować marchewek.
Powstały trzy, bo niby po co mi marchewki? Dorobiłam im koszyczek, a na koniec ubrałam golasa króliczka, który leżakował w szafie od wiosny.
I mam królika Marchewę. Marchewa jest słusznego wzrostu; mierzy bowiem 46 cm.




Tak sobie patrzę teraz na niego i chyba zmienię mu ten lniany kapelutek, bo smutny jakiś mój króliś.

I marcheweczki w zbliżeniu, by pokazać, że są naprawdę szydełkowe:




11 komentarzy:

  1. Nie wygląda smutno tylko łobuzersko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi można powiedzieć, że tworzenie zaczęłaś od końca :).

    Marchewki i koszyczek są super. Króliczek też fajniutki :).

    Pasuje mu ten kapelusik, bo przecież chroni głowę przed słońcem przy zbiorach marchewek :).

    OdpowiedzUsuń
  3. kapelutek pomarańczowy :-) PIękny króliś!!!!! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. No piękny królik! I koszyczek i marchewki, cudo! Króliczek - ogrodniczek! Nie mogę się napatrzeć, bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super łobuziak! A marchewki i koszyczek obłędny!

    OdpowiedzUsuń
  6. i królik i marchewki rewelacja, wszyscy są do schrupania, piękności i bardzo ładnie wykonane

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny króliś tylko po co ma leżeć do wiosny w szafie, może dorobisz mu strój mikołaja i prezenty będzie nosił w tym koszyczku. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Marchewa jest zarombisty, ja bym mu zrobiła marchewkowy kapelutek, jak Marchewa, to Marchewa, od " głów, aż po koszyczek " :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń