Jutro kolejne spotkanie
Małopolanek. Będziemy zgłębiać tajniki filcowania na sucho i na mokro. Cieszę się niezmiernie, że przybędzie p.
Krystyna Drożdżowska, od której nauczyłam się pierwszych kroków w filcowaniu. Było to kilka lat temu. Najpierw się zniechęciłam, potem pomału nabierałam ochoty, a teraz filcuję: najchętniej kulki do korali, roladki, i przede wszystkim kwiatki. Ostatnio zdecydowałam się na czapkę, także pod okiem p. Krystyny. Wyszło czerwone "CÓŚ" z dziurą, nad czym muszę jeszcze popracować. Oto cóś:
Pokażę jeszcze kwiatki - nie do noszenia, takie pewnie do wazonu. Na razie leżakują w szufladzie.
Pozdrawiam i do zobaczenie jutro; przynajmniej z niektórymi z Was.
Super, udanego spotkania! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe "to coś" wyszło :)))
OdpowiedzUsuńJak ci zazdroszczę takiego spotkania. Czytałam program i gdyby nie względy rodzinne chyba bym przyjechała. Trochę daleko ale naprawdę miałam wielką ochotę. Zrób dużo zdjęć.
OdpowiedzUsuńja też zazdroszczę tym, co mają spotkania ZA ROGIEM. Kurcze te 150 km to czasami za daleko niestety, ale na pewno będzie szaleństwo filcowe!!!
OdpowiedzUsuńAle Ci dobrze! Umiesz filcować, a ja nie mam o tym zielonego pojęcia..........Piekne czapka i fajniutkie kwiatki! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne kwiatki, ale Twoja jak nazwałaś "coś" czapka jest po prostu przepiękna! Strasznie mi się zawsze podobały te czapki i kapelusze z filcu, zawsze je podziwiałam na rynku w Krakowie, ale pamiętam też że miały niebotyczne ceny, więc filcuj,filcuj i zgarniaj kasiore:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
To "coś" wyszło bardzo dobrze, sama robię podobne czapeczki z filcu :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń