Dziś trochę prywaty... tzn post jak spędziłam pierwsze dni maja.
Powiem z radością, bardzo wyjątkowo. Mąż zrobił mi niespodziankę i pojechaliśmy do ... małego (polskiego) miasteczka, gdzie jest wg mnie najwięcej galerii. Galerii z typowymi obrazami i takich z rękodziełem. Czułam się lepiej niż na krakowskim Kazimierzu. Miejsce to ma wiele z nim wspólnego a nazywa się Kazimierz Dolny nad Wisłą. Od dawna marzyłam, aby tam się wybrać lecz zawsze było "nie po drodze". Aż tu taka niespodzianka, mogłam nacieszyć oko wnętrzami galerii, ale również niebywałą architekturą. Bardzo ciasna zabudowa połączona doskonale z mnóstwem zieleni. Troszkę jak we włoskich czy południowo-francuskich klimatach. Do dziś mam w pamięci szczegóły tych miejsc. Pokażę te zdjęcia, które dla mnie coś znaczą a niekoniecznie można je znaleźć w przewodnikach.
A tu podają smaczne jedzonko w dobrych cenach dla polskiego turysty.
I wyjątkowo oryginalne miejsce, warte odwiedzenia - nie z obecnej epoki.
Teraz mała zajawka galeriowa.
Trzy zdjęcia, bo te wg mnie ciekawsze, robione były w pochmurny, deszczowy dzień i są mało zachęcające.
Na koniec kilka ciekawych architektonicznie miejsc.
Troszkę dziś przydługo, ale rzadko pozwalam sobie na tyle zdjęć i czuje się tym bardziej usprawiedliwiona.
Pozdrawiam serdecznie, Wam też życzę udanych wyjazdów i ciekawych przeżyć.